„Nikt tak pięknie nie mówił, że kupa śmierdzi” – chciałoby się sparafrazować jeden z tekstów Grabaża (tylko nie próbujcie przywoływać tego o „smarowaniu chleba”, a przynajmniej nie w kontekście utworu, którym zajmę się dzisiaj). Tym jakże niesmacznym wstępem pragnę zaprosić was do drugiej odsłony „Interpretacji Alternatywnych”, gdzie zajmiemy się Gracjanem Roztockim i jego „Kupą”. Właśnie tak – „Kupą” Gracjana Roztockiego.
Ależ owszem, czemu nie, kupie też należy się
Wydawać by się mogło, że żyjemy w czasach, gdzie wszystko zostało już zdefiniowane, nazwane i wypowiedziane. Wystarczy spojrzeć na artystów powielających do znudzenia te same schematy. I nie myślę tu tylko o twórcach związanych z muzyką, choć w niniejszym cyklu pragnę skupiać się właśnie na nich.
W czasach „pustych szklanek pomarańczy”, „końca świata, którego dziś nie będzie, bo w Tokio jest już jutro”, gdzie jako społeczeństwo „kupiliśmy prawie wszystko, ale wciąż nie mamy nic”, w czasach, w których „to, co nam było”, to „nam się zdarzyło”, doprawdy trudno o oryginalność. Twórcy czerpiący z – wydawać by się mogło – nieograniczonych zasobów studni pomysłów, coraz częściej wyciągają z niej muł. Sytuacja jest alarmująca.
Gdy jednak wytężymy wzrok, uda nam się dostrzec tlący się skromnie płomyk nadziei. Oskar Wilde w przedmowie do Portretu Doriana Graya pisał, że „artysta może wyrażać wszystko”. Gracjan Roztocki, bo o nim dziś będzie mowa, zapewne czytywał Wilde’a, albowiem słowa te wydają się być mottem przewodnim jego twórczości. Offowy wrocławski wokalista (poeta, kucharz, naturysta, tancerz, malarz, model, erudyta, filozof) sięgnął po tabuizowany od zarania dziejów temat – temat kupy.
Kupę sobie strzelę z rana
Kupę sobie strzelę z rana,
potem jeszcze na spacerze,
no i pod koniec dnia.
Kupę sobie strzelę ja!
Kupa, kupa, kupa śmierdzi, bardzo śmierdzi,
kupa śmierdzi cały czas.
Kupa, kupa, kupa nie pachnąca,
nie pachnąca, lecz śmierdząca!
Czy coś jest w tym złego?
Pytam się ciebie kolego!
Kupę robią przecież wszyscy
i dalecy oraz bliscy!
Ja wiem, kupa to temat wstydliwy
i niemiły i drażliwy.
Lecz bez kupy niemożliwy byłby świat,
więc ja o kupie sobie śpiewam tak!

Kupa piachu i Gracjan
Kupa pracy przed polską popkulturą
I wreszcie dochodzimy do momentu, w którym podmiot liryczny porusza kwestię tabuizowania kupy – zarówno w sztuce, jak i w życiu codziennym. Ludzie często marginalizują rolę stolca w kształtowaniu rzeczywistości. A przecież taki Hitler nim powołał do życia III Rzeszę, na pewno napaskudził w niejednej niemieckiej toalecie. A Hamlet? Czy jego życie ograniczało się tylko i wyłącznie do wygłaszania patetycznych kwestii? Nie, w przerwach między nimi zasiadał w wychodku, gdzie doświadczał uczucia ulgi związanego z pozbyciem się „balastu”. Gdyby taki Edison wyrzekł się robienia kupy, pewnie rozsadziłoby go od środka, a my skazani bylibyśmy na smutne wieczory przy świecach.
Przedostatni wers to subtelna, a przy tym dobitna pointa, która uświadamia nas, że kupa była, jest i będzie, albowiem świat bez niej „byłby niemożliwy”. Kiedy w przyszłości rozpoczniemy kolonizację innych planet, możemy być pewni, iż stolec odegra w niej kluczową rolę.
Wpływ Gracjana na współczesną sztukę jest ogromny. Dzięki niemu artyści zaczęli zwracać uwagę na kwestie, które dotąd objęte były klauzulą milczenia. Jedną z takich artystek jest Sarsa, o której mówiliśmy w poprzednim odcinku interpretacji alternatywnych Podsumowując, chciałbym życzyć zarówno sobie, jak i wam, aby polska popkultura spłodziła więcej artystów pokroju Gracjana Roztockiego.